upadłość konsumencka

adwokat Kraków – upadłośc konsumencka

Masz długi, z którymi nie potrafisz sobie poradzić, a twoi wierzyciele nie chcą się wykazać elastycznością? Nie widzisz sposobu, by się wyplątać z tarapatów? Od początku roku jest nowy instrument w negocjacjach z wierzycielami. Od półtora miesiąca jest już nowa ustawa o upadłości konsumenckiej, która kompletnie zmienia układ sił między wierzycielem i dłużnikiem. Prywatne bankructwo jest teraz łatwiejsze do przeprowadzenia, tańsze i pojawiła się szansa, że nie stracisz całego majątku na poczet długów. Dzięki temu twoim wierzycielom może wreszcie zacznie zależeć, żeby nie dopuścić do procedury upadłościowej. A jeśli już do niej dojdzie – to masz szansę na umorzenie części długów. Oto cztery rzeczy, które powinieneś wiedzieć o nowej upadłości konsumenckiej. Teraz prawo jest bardziej liberalne, niż np. niemieckie, więc niewykluczone, że przyjedzie do nas trochę kandydatów na bankrutów zza Odry, bo przecież upadłość ogłoszona w jednym kraju Unii Europejskiej obowiązuje wierzycieli na całym jej terenie ;-).

Dlaczego nowa upadłość jest lepsza, niż stara?

Przede wszystkim dlatego, że jej celem nie jest tylko to, żeby doprowadzić do spłacenia długów, ale też to, żeby dłużnik mógł wyplątać się z pętli zadłużenia. Takie postawienie sprawy zupełnie inaczej definiuje rolę sądu. Sąd może odrzucić wniosek o upadłość konsumencką tylko w sytuacji, gdy po „obejrzeniu” sprawy dojdzie do wniosku, że dopuściłeś do nadmiernego zadłużenia wskutek rażącego niedbalstwa lub celowego działania. Co prawda „rażące niedbalstwo” to dość szeroka kategoria, ale wpadnięcie w tarapaty z powodu rolowania długów (zamiany niżej oprocentowanych na coraz droższe), czyli najpopularniejszy powód pętli zadłużenia, raczej pod nią nie podpadnie. To oznacza, że szanse na uwzględnienie przez sąd Twojego wniosku o upadłość drastycznie rosną. Z drugiej strony będziesz mógł podnieść argumenty dotyczące missellingu, niezrozumiale napisanych umów, drobnego druczku – to wszystko będą dodatkowe okoliczności łagodzące.

 Ile to kosztuje i jak się do tego zabrać?

Żeby ubiegać się o upadłość konsumencką wystarczy, że masz 30 zł przy duszy. Cała reszta kosztów – np. robota komornika – może być skredytowana przez Skarb Państwa, po prostu będziesz je spłacał na tej samej zasadzie, jak resztę wierzycieli. Wniosek o upadłość możesz napisać od ręki – nie jest trudny, ani skomplikowany. Trzeba go ładnie zatytułować, wypisać swoje dane osobowe, adresowe i kontaktowe, wyszczegółowić wszystkie długi i uzasadnić dlaczego chcesz ogłosić upadłość. A więc napisać, że wpadłeś w długi z powodu utraty płynności finansowej, że próbowałeś się ratować kolejnymi pożyczkami, że okazały się ponad Twoje siły. Powinieneś opisać jakie masz dochody i jakie są koszty zaciągniętych długów (najlepiej w podziale na kapitał i odsetki). Musisz też opisać ewentualne próby dogadania się z wierzycielami i ewentualnie opisać jak wyobrażasz sobie spłatę długów w ratach (i ile jesteś w stanie oddać, a ile chciałbyś żeby sąd pozwolił umorzyć). Wniosek składasz w swoim sądzie rejonowym, opłacając go w kasie kwotą 30 zł. I czekasz na wyznaczenie terminu rozprawy. Albo na kontakt od wierzycieli, że chcą się dogadać. Lepiej nie schrzanić wniosku, bo jak sąd go odrzuci, to następny możesz złożyć za 10 lat.

 Co może zrobić sąd?

Najprostsza odpowiedź brzmi: (prawie) wszystko. W sprawach o upadłość konsumencką sąd jest Bogiem. Może od razu umorzyć część długów (bo np. uzna, że są wyjątkowo niesprawiedliwe i nie powinieneś ich spłacać). Może też ustalić plan spłaty długów, obejmujący sprzedaż Twojego mieszkania lub też pozwalający Ci w tym mieszkaniu zostać (ale to tylko w wyjątkowych sytuacjach). Jeśli sąd zgodzi się na sprzedaż Twojego mieszkania, to komornik będzie musiał z uzyskanych pieniędzy dać Ci do ręki równowartość kwoty potrzebnej na wynajęcie mieszkania przez dwa lata (czyli mniej więcej 30.000 zł). A co z innymi składnikami majątku, np. samochodami, plazmą i antykami stojącymi w domu? Tu też wszystko zależy od decyzji sądu, ale raczej pójdą pod młotek. Najważniejsze jest jednak to, że sąd może tak ustalić plan spłat, że nie będziesz musiał spłacić wszystkich długów. Plan może wyglądać tak, że przez kilka lat będziesz oddawał np. połowę wynagrodzenia z zakazem zaciągania kolejnych długów, a jeśli rzetelnie się z tego wywiążesz, to reszta długów będzie umorzona. Sąd ma wreszcie taką możliwość, że może patronować układowi, który zawrzesz z wierzycielami. Czyli: jedna ze stron proponuje „dogadajmy się”, a druga negocjuje warunki spłat i ewentualnej redukcji długu. Sąd zaś to wszystko przyklepuje jeśli mu się spodoba. Jak widzisz – możliwości jest multum.

 Jak możesz wykorzystać nową upadłość konsumencką (nie upadając)?

Najważniejsze w nowej upadłości konsumenckiej jest to, że dłużnik dostanie do ręki solidne narzędzie nacisku na wierzycieli. Do tej pory był zdany wyłącznie na ich łaskę, a częściej na niełaskę. Teraz będzie mógł powiedzieć: „dogadajmy się, bo inaczej złożę wniosek o upadłość i kto wie jaką część długów dostaniecie z powrotem”. Wystarczyła samo uchwalenie przez Sejm ustawy, a już Związek Banków Polskich zaczął opracowywać zasady dobrowolnego oddłużania klientów będących w trudnej sytuacji. To krok w dobrą stronę. Na upadłości konsumenckiej przeważnie najlepiej wyjdzie nie konsument, nie wierzyciel, a komornik, który nieźle obłowi się na licytowaniu majątku bankruta. Dlatego nową upadłość powinieneś wykorzystać niekoniecznie składając w sądzie wniosek o bankructwo, ale jako argument w naciskaniu na tych, którzy do tej pory nie chcieli wykazać się elastycznością. Jeśli dogadacie się co do rozłożenia długu na raty albo redukcji zobowiązań bez konieczności składania przez Ciebie wniosku o prywatne bankructwo, to znaczy, że nowa upadłość działa perfekcyjnie ;-). Już dziś pomyśl o planie naprawczym, według którego mógłbyś spłacać długi, spisz go, a potem idź do wierzycieli i spróbuj z nimi go wynegocjować.

 

 

Pin It on Pinterest

Share This